wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 4

Hejka!

Wracam do was z nowym rozdziałem mego opowiadania :D Wiecie co, jeszcze nie wiem jak będzie nazywać się moje opowiadanie. Może macie jakieś pomysły? No dobra nie zanudzam was już ;) Łapcie rozdział, oceniajcie i proszę was KOMENTUJCIE!! Bo nie wiem co sądzicie o tym opowiadaniu :


Rozdział number 4


Halucynacje czy realia??


Ujrzałam ją. Tą samą zjawę z mojego snu, była tak samo ubrana w czarny obdarty płaszcz z kapturem. Wyglądała jakby ukrywała coś przed sobą. Miałam rację…w pewnym momencie zza niej wyłonił się blady mężczyzna nie wyglądający na „zdrowego”. Jego oczy patrzyły oniemiałym wzrokiem przed siebie, na jego koszulce widniały świeże ślady krwi, a na nogach miał liczne zadrapania tak jakby uciekał przez różne gęstwiny. Nagle jego wzrok skierował się na mnie. Zjawa zauważyła zainteresowanie tego człowieka moją osobą w oknie. Odrzuciła walczącego ze śmiercią mężczyznę i odwróciła się do mnie. Gdy nasze spojrzenia spotkały się poczułam dreszcz przerażenia. Szybko cofnęłam się od okna i potknęłam o leżącą na podłodze lalkę Diany. Na szczęście zanim zdążyłam wylądować na podłodze złapał mnie Noah.
- Hej! Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha! Nic ci nie jest?! – spytał zmartwiony chłopak.
- N-nawet nie wiem jak-k to powiedzieć…to była ona, ta zjawa z mojego snu! – odpowiedziałam. Reszta szybko podeszła do okna, lecz nic nie ujrzała. Nie było już tam ani zjawy, ani tego biednego mężczyzny.
- Jesteś pewna, że nie miałaś zwid? Tam nic nie ma – powiedziała Angi.
- Widziałam wyraźnie! Ona tam była, tak jak ten facet!! – wykrzyknęłam, wstając z pomocą Noah.
- Wiecie co, może zostawmy tą sprawę na jutro, powiemy o tym reszcie, a dziś wszyscy jesteśmy zmęczeni i proponuję iść w końcu spać – zaproponował Ethan.
- Okey – wszyscy jak jeden mąż zgodziliśmy się. Po chwili każdy już leżał w swoim łóżku.

***

Kolejny raz miałam ten sam koszmar. Ta sama istota powtarzająca, że jestem w niebezpieczeństwie i, że muszę uciekać, lecz nagle pojawił się on mężczyzna którego wczoraj wieczorem widziałam przez okno. Ciągle krzyczał, aby mu pomóc, ale ja nie mogłam się ruszyć choćbym nie wiem jak bardzo chciała nie mogłam. Stał przed nią, a ona zaczęła wysysać z niego życie. Im dłużej to robiła tym bardziej ten mężczyzna zaczął się starzeć. Udało mi się ruszyć i zaczęłam na nich biec, chciałam pomóc, lecz zjawa puściła swą ofiarę i złapała mnie, czułam jak zaczyna to robić, wysysać moją młodość, życie, czułam jak się starzeje. Szarpałam się z całych sił, ale to nic nie dawało, w końcu nie dałam już rady i było mi wszystko jedno co zrobi, czułam że umieram, gdy nagle…obudziłam się. Byłam cała spocona, wszyscy jeszcze spali, gdy spojrzałam na zegar zauważyłam, że jest dopiero 2 w nocy. Postanowiłam zejść do kuchni, bo zaschło mi w gardle. Gdy schodziłam po schodach zauważyłam światło palące się w pomieszczeniu do którego zmierzałam. Zeszłam ostrożnie po ostatnich stopniach i wyjrzałam zza rogu kto czai się w kuchni. Był to Josh. „Tylko jego osoby było mi teraz trzeba” – pomyślałam i weszłam do kuchni pewnym krokiem.
- Ty też nie możesz spać? – spytałam.
- Tak, miałem koszmar i musiałem się napić . A ty czemu nie śpisz?– spytał zaspany.
- Z tego samego powodu…
- Widze, że coś nas jednak łączy – uśmiechnął się szeroko – oboje mamy kłopotliwe sny.
- Taa – odpowiedziałam z nutką irytacji.
Nastało milczenie. Podeszłam do szafki i wyjęłam szklankę  po czym napełniłam ją wodą do pełna.
Wychodząc niespodziewanie Josh złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie. Nagle jego rozradowana twarz miała już smutniejszy wyraz.
- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za to co się wydarzyło na tamtej imprezie…- powiedział przepraszającym tonem.
- Proszę cię nie wracajmy już do tego…I tak wszystko już się ułożyło – powiedziałam z uśmiechem.
- Czyli między nami wszystko ok?
- Tak – odpowiedziałam po czym zarzuciłam mu ręce na szyje i mocno przytuliłam. Odwzajemnił uścisk. Staliśmy tak jeszcze kilka minut po czym powiedzieliśmy sobie dobranoc i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Leżąc w łóżku, uświadomiłam sobie, że jednak czuje coś do tego idioty, lecz więź między mną a Ethanem jest silniejsza. Rozmyślałam jeszcze o innych rzeczach nim w końcu usnęłam.

***
Promienie słoneczne przedzierały się przez zasłony. Słychać było już jeżdżące na ulicy samochody i starsze panie rozmawiające o poranku z sąsiadkami przez płoty: „Jakie to kwiatki ostatnio zasadziły” lub „Oglądałaś ostatnio ten film z Chuck’iem Norris’em, ale z niego przystojny człowiek”. Poleżałam w łóżku jeszcze kilka minut po czym podeszłam do szafki i wybrałam dżinsowe shorty, białą bokserke, krótką pomarańczową bluzkę i pomarańczowe buty. Wychodząc obejrzałam się jeszcze na śpiących przyjaciół i weszłam do łazienki. Po 30 minutach wyszłam i wróciłam do pokoju. Ethan grzebał w swojej szafce, a Noah i Angi jeszcze spali. Gdy Ethan mnie zauważył podszedł i pocałował mnie w czoło.
- Dzień dobry, jak się spało? – spytał z tym jego słodkim uśmiechem.
- Nawet dobrze, tylko tradycyjnie miałam „ten” koszmar – odpowiedziałam z mniejszym entuzjazmem.
- Co tym razem się wydarzyło? – spytał zmartwiony chłopak.
Opowiedziałam mu cały sen, to co zrobiła zjawa z tym mężczyzną i co zaczęła robić ze mną, że wysysała życie.
- Oj, oglądasz chyba za dużo horrorów Mels – zażartował.
- Przestań! – zdenerwowałam się  –  po tym co się wczoraj wydarzyło naprawdę  zaczynam się bać…
Ethan przytulił mnie na pocieszenie, przy nim zawsze udawało mi się zapominać o problemach, lecz tym razem naprawdę się bałam o siebie i o innych…Co jeśli to co się wczoraj wydarzyło nie było halucynacją? Przecież inni tego nie widzieli…A co z tym biednym mężczyzną? Co ona z nim zrobiła? W tej chwili nasuwało mi się mnóstwo pytań na które nikt nie znał odpowiedzi…Nagle moje rozmyślenia przerwał głos Ethan’a.
- Muszę iść się przebrać zanim zajmą mi łazienkę – powiedział, po czym puścił mnie i wstał.
Wychodząc odwrócił się do mnie i uśmiechnął się po czym zamknął za sobą drzwi. „Jaki on jest cudowny” – pomyślałam. Wzięłam do ręki moją komórkę i spojrzałam na kalendarz. Uświadomiłam sobie, że już jutro jedziemy do głównego punktu naszej wyprawy – parku Yellowstone.

Mam nadzieje, że się podobał ;) Według mnie to najlepszy rozdział jaki dotąd napisałam :D

~CytrynowaJQ

2 komentarze:

  1. super, super, super <3 życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez zycze weny "** sliczne,masz talent :) http://hodujemy-grzyweczki.blogspot.com/ zapraszam >sorki troche spamie <

    OdpowiedzUsuń