sobota, 28 września 2013

Rozdział 7

Witajcie!



Wpadam na chwilkę, gdyż za moment wychodzę na rodzinną pożegnalną kolację. Pamiętacie jak mówiłam, że przyleciała moja rodzina z Kanady? Już w środe wylatuje...ach, jak ten czas leci! Dodaję wam, kolejny rozdział, ostatnio naprawdę mam mega wenę!^^ Co do rozdziału to: jak rozwinie się relacja Melody-Uriah? Czym jest "curse"? I czy przyjaciele Melody przeżyją? Trzymajcie i komentujcie :)



Rozdział 7



Wyjazd



Obudziłam się z krzykiem. Nie pamiętam co go wywołało, nie pamiętam niczego z mojego snu. Po prostu krzyczałam. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach i kapać na prześcieradło. Nie mogłam się opanować. Wszystkie emocje, które przez cały dzień tłumiłam tak jakby eksplodowały. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się, obijając klamką o ścianę z hukiem. Nie mogłam zidentyfikować postaci przez łzy w oczach i ciemność. Usiadła obok mnie na łóżku i mocno przytuliła. Poczułam znajomą falę ciepła, którą wywoływała tylko jedna osoba. Uriah. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie. Słychać było tylko mój powoli zanikający szloch.
- Już...cicho. Wszystko w porządku, spokojnie – jego ton był łagodny, kojący – co się stało?
- Sama nie wiem...po prostu obudziłam się z krzykiem i...nie pamiętam nawet czemu...- mówiłam roztrzęsionym głosem.
Uriah delikatnie pogładził mnie po głowie.
- Zostać z tobą dopóki ponownie nie zaśniesz?
Pokiwałam twierdząco głową. Co ja robie? - pomyślałam – ten chłopak źle na mnie działa, przecież mam Ethan'a i to jego kocham...tak mi się przynajmniej wydawało przed tymi wszystkimi wydarzeniami...teraz nie byłam pewna tego uczucia... Uriah położył się koło mnie, a ja położyłam głowę na jego rozłożonym ramieniu, wtulając się w jego pierś. Nasłuchiwałam bicia serca chłopaka, które biło spokojnie, równomiernie. Czułam się przy nim bezpiecznie, jakby wszystkie problemy gdzieś odleciały. Mój oddech zrównał się z jego. Gdy tylko zamknęłam powieki, zasnęłam.
Nad ranem obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyłam oczy. Uriah nadal leżał koło mnie. Odwróciłam głowę, aby spojrzeć kto przyszedł. Chris. Wydawał się być zdziwiony widokiem jaki zastał. Nie byłam zaskoczona jego reakcją. Dziewczyna, która wczoraj poznała chłopaka, spała z nim na jednym łóżku w nocy. Uriah także się obudził, obejrzał się dookoła, aż jego wzrok nie napotkał postaci Chrisa. Szybko usiadł na łóżku obok mnie, zrucając nogi na podłogę.
- O co chodzi? - spytał zaspany.
- Chciałem was tylko powiadomić, że wyjeżdżamy za godzinę.
- Dobrze, będziemy – ziewnął - gotowi.
- Nie wątpię...pamiętajcie, godzina.
Powtórzył ostatni raz i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Uriah, z powrotem rozłożył się na łóżku i zaczął nucić jakąś melodię.
- Co ty robisz? - spytałam spoglądając na niego – Mieliśmy iść przygotowywać się do wyjazdu.
- Wiem, ale przez twój wrzask w nocy nie mogłem spać, więc należy mi się chociaż jeszcze pół godziny snu.
- Ale Chris mówił...ty mówiłeś, że Bety słuchają się przywódcy, więc..
- Mam też swój rozum i nie zawsze słucham się poleceń jakie mi dają, a teraz proszę daj mi spać i idź się przebrać, pomalować czy co tam rano dziewczyny zawsze robią...
- Nie rozumiem cię...raz jesteś miłym czarusiem, a następnym razem zmieniasz się w największego chama – powiedziałam gniewnie, wstając z łóżka.
- Taki już jestem – odpowiedział przekręcając się na prawy bok – przywykniesz.
Pokręciłam tylko głową, podeszłam do walizki i ją rozpięłam. Wszystkie ubrania były starannie złożone, więc nie chciałam tego niszczyć. Wzięłam pierwsze lepsze jeansy, bluzkę z krótkim rękawkiem i moją kosmetyczkę w której miałam wszystko. Z powrotem zapięłam bagaż i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu łazienki. Szłam przez korytarz w kierunku schodów, otwierając przy tym każdy pokój.
- Szukasz czegoś? - usłyszałam damski głos za moimi plecami.
Odwróciłam się i zobaczyłam kilka centymetrów niższą ode mnie niebieskooką dziewczynę mniej więcej w moim wieku. Była ładna. Miała długie brązowe włosy i szczupłą sylwetkę. Jej śnieżnobiała sukienka nad kolana lekko raziła w oczy. Szyję zdobił jej krótki czerwony krawat.
- Tak, szukam łazienki – odpowiedziałam.
- Jest naprzeciwko pokoju Chrisa, a tak w ogóle to jestem Maya.
- Melody.
Wyciągnęła do mnie rękę na przywitanie. Uścisnęłam ją. Kątem oka zauważyłam wychodzącego z pokoju Uriah'a. Jego czarne lekko kręcone włosy były strasznie potargane. Szedł w naszym kierunku z rękami założonymi za głowę i szerokim uśmiechem.
- Maya? - spytał zatrzymując się obok.
- Uri!! - krzyknęła po czym zarzuciła mu ręce za szyje i mocno przytuliła.
- Skąd się tu wzięłaś? Wszyscy myśleli, że Źli cię przetrzymują – powiedział, delikatnie odsuwając się od dziewczyny.
- Tak było, ale udało mi się uciec. Wróciłam do Wioski, a Hayley mi powiedziała, że w końcu znaleźliśmy „curse” i wysłała do was. To prawda?
- Tak i właśnie ją poznałaś – powiedział wskazując dłonią na mnie.
- O mój boże! Naprawdę?! - odwróciła się do mnie gwałtownie.
Jej mina wskazywała zdziwienie i oszołomienie, lecz szybko się otrząsnęła i szeroko uśmiechnęła.
- Nie wierze...myślałam, że to bujda, którą wciskała nam Hay.
- Jak widzisz, nie...to prawda.
- Chwileczkę – przerwałam – możecie mi wytłumaczyć dlaczego nazywacie mnie „curse”?
- Curse to...- zaczęła Maya.
- Nie możesz jej powiedzieć – przerwał jej Uriah – przywódczyni chce to zrobić osobiście.
- Okej...to ja idę, muszę jeszcze pogadać z Chrisem. Do zobaczenia! - krzyknęła odchodząc.
Chłopak odprowadził ją wzrokiem. Spojrzałam na niego.
- To twoja dziewczyna? - odpaliłam.
- Co?! - aż krzyknął ze zdziwienia – Nie, to moja kuzynka.
- Aha...nie wiedziałam...
- A co? Zazdrosna jesteś? - spytał robiąc krok do przodu.
- Eee, nie! Może trochę...matko! Co ja gadam! - skarciłam samą siebie.
Uriah zaśmiał się i odsunął. Spojrzał na zegarek. Nawet nie wiedziałam, że ma go na ręce...
- Mamy jeszcze 20 minut, lepiej się pośpieszyć – powiedział i ruszył w stronę łazienki.
- Co ty robisz?! Byłam pierwsza!
- Ale się ociągałaś, więc będziesz musiała poczekać – powiedział zwycięsko i zatrzasnął drzwi od pomieszczenia.
- Znów zachowałeś się chamsko! - krzyknęłam przez drzwi siadając przy ścianie obok.
- Będziesz musiała się do tego przyzwyczaić! - odpowiedział.
- Nie mogę uwierzyć, że akurat mi, ta cała Hayley musiała przydzielić ciebie!
- Matko, naprawdę jesteś czasami marudną osobą – powiedział wychodząc – byłem tam tylko 5 minut. Dłużej by to trwało gdybyś to ty weszła pierwsza.
Gdy się mijaliśmy, dźgnęłam go palcem w miejsce pod żebrami.
- Ej! - zaśmiał się – odwdzięczę się za to!
- Na pewno nie teraz! - szybko zamknęłam drzwi od łazienki.
Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. W pewnym momencie przypomniał mi się mój sen...Znajdowałam się w dużym, ciemnym pomieszczeniu. Naprzeciwko mnie stały dwa puste krzesła. Nagle pojawiły się na nich dwie postacie. Rozpoznałam je. Moi rodzice. Siedzieli przywiązani do krzeseł. Łzy zebrały mi się w oczach. Chciałam pobiec w ich kierunku, lecz poczułam rękę na ramieniu, która mnie powstrzymała. Szybko odwróciłam się i zobaczyłam ją. Davine. Stała uśmiechnięta, wyciągając do mnie druga rękę, w której trzymała pistolet.
- Jestem ciekawa...chętniej zastrzelisz swoja matkę, czy ojca.
- C-co? - spytałam z niedowierzaniem – nie zrobię tego!
Wytrąciłam jej pistolet z ręki. Uderzył o podłogę z trzaskiem, który rozbiegł się po pomieszczeniu.
- Niemądrze postąpiłaś – pokręciła głową.
Odepchnęła mnie na bok, z taką siłą, że upadłam na ziemię. Szybko podniosła pistolet i...strzeliła. Dźwięk wystrzału dźwięczał mi w uszach. Popatrzyłam dookoła. Mój wzrok zatrzymał się na czerwonej plamie na koszuli matki. To właśnie wydarzenie wywołało mój krzyk w środku nocy.
Stałam pod prysznicem, oszołomiona wspomnieniem snu. Ciepłe strumienie wody, ściekały po gołych plecach. Nie wiedziałam co myśleć. Wiedziałam, że to był tylko sen, strasznie realistyczny sen...nagle rozległo się głośnie pukanie.
- Melody! Masz jeszcze 7 minut! - krzyknął Uriah.
Szybko zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Chciałam zapomnieć o śnie, w końcu miałam ważniejsze rzeczy na głowie. Wyjazd nie wiadomo dokąd z ludźmi, których znałam tylko jeden niecały dzień. Założyłam naszykowane ubranie. Mokre włosy wytarłam mocno ręcznikiem i związałam w szybkiego koka. Wyszłam z łazienki. Przy drzwiach czekał już na mnie Uriah z moją walizką.
- Co ty zasnęłaś pod tym prysznicem?
- Nie...- odpowiedziałam beznamiętnie.
- Co się stało? - spytał, zbliżając się do mnie.
- Przypomniałam sobie...sen...
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Znowu się rozpłakałam i znowu przy nim...Uriah ostrożnie przytulił mnie, a ja objęłam go rękami w pasie wtulając się w jego pierś. Kolejny raz uspokajałam się wsłuchując się w bicie jego serca.
- No proszę, proszę – powiedziała uśmiechając się szeroko Maya – zakochani są wśród nas, hihihi
Szybko odsunęliśmy się od siebie. Oboje mieliśmy rumiane policzki. Maya zaczęła się głośno śmiać. Chwilę później cała nasza trójka śmiała się do rozpuku.
- Okej, koniec. Chris kazał wam powiedzieć, że już wyjeżdżamy.
Zeszliśmy po schodach, kierując się do drzwi wyjściowych. Ujrzałam dwa czarne samochody, gotowe do odjazdu. Z jednego z nich wyszedł Jason. Szybko pobiegłam w stronę przyjaciela i mocno go przytuliłam, prawie przewracając do tyłu.
- Hej! Spokojnie! - mówił radosnym tonem – Wszystko w porządku?
- Tak – odsunęłam się od niego – a z tobą? Jak noga?
- Jak widzisz dobrze, mówiłem ci, że z tego wyjdę. Widzę, że już poznałaś Uriah'a, Chris'a i Mayę.
- Tak, Uri znalazł mnie błąkającą się po lesie i przyprowadził do domku.
- A wiesz może co z resztą?
- Nie...nie widziałam ich nigdzie...mam nadzieje, że z nimi wszystko w porządku...
- Nie martwcie się o resztę, powiedziałem o tym Chrisowi kiedy ty byłaś pod prysznicem – wtrącił Uriah – Tak w ogóle to witaj Jason!
Obaj uściskali się mocno jakby byli braćmi.
- Witaj Uri! Słyszałem, że to ty uratowałeś naszą małą „curse”.
- Tak, maruda czasem z niej straszna – powiedział i dźgnął mnie palcem pod żebrami.
- Ej! - zaśmiałam się.
- Mówiłem, że się odpłacę za tamto – szepnął mi w ucho.
- Okej...pamiętacie, że ja tez tutaj jestem prawda? - wtrącił zdezorientowany Jason.
- Będziemy zaraz odjeżdżać więc wchodźcie do środka.
Ja z Jason'em wsiedliśmy do samochodu.
- Miłej podróży – powiedział Uriah, zamykając drzwi. Nie jechał z nami.
Za kierownicą siedział jeden z mężczyzn, których wczoraj poznałam. Nadal miał na sobie ten sam garnitur. Rzuciło mi się w oczy to, że nie miał prawego ucha. Ruszyliśmy. Wyjechaliśmy inną drogą niż przyjechałam z przyjaciółmi. Była węższa i dłuższa. Gdy wjechaliśmy na autostradę, poczułam się senna. Oparłam głowę o drzwi i zasnęłam. Obudził mnie głos Jason'a:
- Jesteśmy na miejscu! - powiedział z radością.
Lekko oniemiała i zaspana, otworzyłam drzwi. Wysiadłam i zobaczyłam zaskakujący widok. Grupka dzieci bawiła się w berka, śmiejąc się przy tym i krzycząc z radości. Wokół znajdowały się drewniane domki z tarasami na których gdzieniegdzie stały huśtawki, grille, czy mini ogródki. Samochody stały na wielkim placu wyłożonym kostką. Na środku znajdowało się duże drzewo z grubym, dziwnie wygiętym konarem. Podeszłam do niego. Zauważyłam wyrzeźbione na nim różne imiona i symbole. Moją uwagę przykuł napis: „Sarah i Andrew”. Czyżby moi rodzice byli w tym miejscu?
- Czemu się tak przyglądasz z zamyśloną miną? - spytał Uriah.
Wskazałam mu wyryty napis.
- Sarah i Andrew...no i co w związku z tym?
- To imiona moich rodziców...- odpowiedziałam i popatrzyłam na niego.
- Aha. Wiesz jak nazywamy to drzewo?
- Nie, jak?
- „Drzewo zakochanych” - odpowiedział – wszystkie te imiona to imiona demonów, czy zakochanych wilkołaków...banalne wiem, ale taka już tradycja. Skoro twoi rodzice tu byli, a teraz są razem to się nie dziwie, że ich imiona tu widnieją.
- Tylko że moi rodzice by mi powiedzieli, że są demonami...chyba
- No nie wiem, moi mi nie powiedzieli...woleli porzucić niż wyjawić prawdę... - powiedział obojętnie
- Porzucili cię? - spytałam zdziwiona.
- Tak, już się z tym pogodziłem. Dzięki Hay mam nową rodzinę i przyjaciół...- obejrzał się dookoła, aż jego wzrok zatrzymał się na wysokiej kobiecie o rudych włosach w średnim wieku, która właśnie się do nas zbliżała.


Mam nadzieję, że się podobało!
Do nastepnego! :)

3 komentarze:

  1. A właśnie, jeszcze jedno: podasz linka do tej apki z chibi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. milo, że się podobało ;)
      link do apki: http://www.giercownia.pl/gra/38667/chibi_maker_ver_1_1/

      Usuń